Chile, Travel
comments 4

Goniąc lodowce – Rejs fiordem Ultima Esperanza

W trek day 5  (17 of 28)

Na dwa ostatnie dni w Patagonii  nie mieliśmy żadnych planów. Wstaliśmy wcześnie, zjedliśmy kanapki z serem na śniadanie w kawiarni schroniska i poszliśmy na spacer po Puerto Natales. Nie ma tam aż tak wiele do zwiedzania: mały placyk z kościołem, promenada nad morzem i wiele sklepów ze sprzętem górskim.

Puerto Natales where to stay and what to do  (3 of 4) Puerto Natales where to stay and what to do  (4 of 4)

Koniec marca to w Patagonii początek jesieni. Powietrze było chłodne mimo świecącego na północnej stronie nieba słońca. Przeszliśmy się drogą prowadzącą w stronę gór, parę kilometrów za miasteczko. Co jakiś czas przejeżdżał samochód. Niewiele się działo. Powolne życie płynące w rytmie topniejącego lodowca, jak to już kiedyś pisałam.

Puerto Natales where to stay and what to do  (5 of 9) Puerto Natales where to stay and what to do  (6 of 9) Puerto Natales where to stay and what to do  (3 of 9)

Mieliśmy jeszcze jeden dzień w Patagonii i rozważaliśmy wycieczkę do Argentyny do parku Los Glaciares, żeby zobaczyć słynny Perito Moreno. Mogliśmy wynająć samochód i jechać na własną rękę, ale wiele czytałam na ten temat i podobno granica Argentyńska nie jest najłatwiejszą do przekroczenia dla pojedynczych turystów. Lepiej wybrać się z wycieczką. A te zaliczają się do koszmarnych wycieczek rodem z podstawówki-czyli jedziesz gdzieś 6h, wysiadasz na 40 minut, żeby porobić zdjęcia i siedzisz w autobusie kolejne 6 w drodze powrotnej. Zamiast tego wybraliśmy się na rejs po fiordach z zamiarem zobaczenia lodowców Balmaceda i Serrano.

W trek day 5  (1 of 28) W trek day 5  (3 of 28) W trek day 5  (5 of 28) balmaceda glacier and ulima esperanza W trek day 5  (8 of 28) W trek day 5  (11 of 28) W trek day 5  (10 of 28) W trek day 5  (9 of 28)

Turismo 21 de Mayo — firma turystyczna, która organizuje ten rejs, zapoczątkowała turystykę w Patagonii około pięćdziesiąt lat temu. Jako pierwsi wpadli na pomysł zawożenia turystów w miejsca, gdzie można dotrzeć tylko drogą wodną i dzielenia się pięknem tego terenu z innymi. Firma nadal prowadzona jest przez jedną rodzinę i większość z biur turystycznych w Puerto Natales sprzedaje bilety na ich rejs do Glacier Balmaceda i Serrano.

W trek day 5  (26 of 28) W trek day 5  (13 of 28) W trek day 5  (18 of 28) W trek day 5  (22 of 28) W trek day 5  (23 of 28) W trek day 5  (21 of 28) W trek day 5  (20 of 28)

Wycieczka trwała cały dzień i należała do powolnych, z widokami fiordów po obu stronach łódki. Od czasu do czasu wodospad, kormorany, góry. Nie było wielkich zachwytów, raczej czas na patrzenie się przez okno godzinami. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Parku Narodowym Bernardo O’Higgins, największym Parku Narodowym w Chile i przeszliśmy kawałek do podnóża lodowca Serrano.  Park O’Higgins objemuje obszar Południowego Pola Lodowego i jednego z największych lodowców na świecie – Pio XI Glacier – nazwanego tak przez włoskiego misjonarza, który jako pierwszy przeszedł Płudniowe Pole Lodowe. Co ciekawe Pio XI jest lodowcem postępującym, podobno powiększa się o około 50 m dziennie a fale, które tworzą się po oderwaniu gór lodowych od lodowca sięgają 10m wysokości. Niestety nie jest łatwo do niego dotrzeć.  Najbliższe miasto to Puerto Eden, a dostęp do lodowca jest tylko od strony morskiej. Można go zobaczyć na przykład płynąc z Puerto Montt do Puerto Natales promem Navimag, który zabiera ze sobą około 100 turystów. Rozważaliśmy nawet taki sposób przemieszczenia się na południe Chile, ale z braku czasu wybraliśmy przelot. Może kiedys uda nam się dotrzeć do Patagonii drogą morską.

W trek day 5  (1 of 1) W trek day 5  (16 of 28)

Nasi znajomi ze spływu kajakowego właśnie płynęli pod samym lodowcem Serrano i potem zabrali się z nami w drogę powrotną do Puerto Natales.

W trek day 5  (27 of 28)

Pisco na lodzie dla rozgrzania po spacerze. #turysta

W trek day 5  (2 of 28)

Jeszcze tego samego dnia wieczorem pojechaliśmy autobusem do Punta Arenas i następnego dnia wróciliśmy na północ Chile do nadmorskiego miasteczka Valparaiso.

Powiedzieliśmy Patagonii do zobaczenia. Im szybciej, tym lepiej.


 

PS. Poprzednie wpisy z Patagonii :

  1. First Impressions from Chilean Patagonia
  2. Chilling in Chile – Introduction
  3. Lot nad Andami, Patagonia i Puerto Natales
  4. Kajakiem przez Torres del Paine
  5. Kayak en Patagonia – Praktyczne Informacje
  6. Znów wędrujemy ciepłą ziemią – Trasa W część I
  7. W jak Wędrówka – od Refugio Grey do Lago Pahoe
  8. Trzy Wieże – Mirador Las Torres
  9. Ostatni dzień na Trasie W

A już niedługo wpis o tym co zabrać i jak się przygotować na Trasę W w Torres del Paine.

Filed under: Chile, Travel

by

Nazywam się Małgosia Frej i piszę blog o życiu: moim i świata, który mnie otacza. Moje wpisy to głównie reportaże z podróży, przemyślenia na tematym które mnie poruszają oraz wycinki z mojego życia i pracy jako młody lekarz w Szkocji.

  • http://im-yw.blogspot.com Young Wife

    Zapiera dech w piersiach…ależ Wam zazdroszczę…

  • http://niesmigielska.com/ nieśmigielska.com

    cudni, cudnie, cudnie. jeszcze dwa miesiące i ja też to wszystko zobaczę (ale od argentyńskiej strony, gdzieś nam mignęlo że argentyna tańsza – nie wem nawet czy to prawda…). myślimy o fitz royu i perito moreno. powiedz Małgo, bo Wy nie braliście sprzętu tylko wypożyczaliście, nie? gdybyś miała jechać jeszcze raz – brałabyś swoje wszystko czy nadal nie opłaca się targać tylu rzeczy na drugi koniec świata?

    • http://www.thefleetingday.com/ Malgosia Frej

      Tak zdecydowanie. Zrobilabym tak jak zrobilismy czyli swoje spiwory i jedzenie a namiot karimaty sprzet do gotowania i kijki byn wypozyczyla. Mielismy po okolo 8kg bagazu na osobe co bylo jedna z najlepszych decyzji tego wyjazdu. Slyszalam ze Fitz Roy jest przepiekny. Austriacy z którymi sie zapoznalismy w hostelu w Punta Arenas szli wokół i bardzo chwalili. Ale jesli macie czas to zrobcie W w Torres z namiotem i plecakami. Naprawde bardzo bardzo warto. Tylko poza sezonem turystycznyn. Inaczej jest podobno jak na giewoncie w lipcu.

      Chile jest przyjazniejsze niz Argentyna z tego co slyszalam od znajomych i mojej nauczycielki hiszpanskiego. I bardzo latwo sie w nim podróżuje a z argentyny slyszalam rozne historie o wrabianiu turystow itd. Ale perito moreno sama bym chciala zobaczyc.

  • Small Voyager

    cudne widoki i piękne zdjęcia!